Chorwacji oraz Czarnogóry nie muszę chyba nikomu przedstawiać- według mnie oba kraje mają najpiękniejsze wybrzeże jakie znam. Góry, przeźroczysta woda, umożliwiająca podziwianie ryb, krabów i innych stworzeń wodnych gdy się w niej zanurkuje- czego chcieć więcej. Ktoś by pewnie powiedział piaszczystej plaży- ja jej nie potrzebuje, ba nawet wolę kamieniste wybrzeże.
Przejdźmy wreszcie do kuchni bałkańskiej. W wypadku tegorocznego wyjazdu głównie będzie to kuchnia nadmorska, czyli Chorwacka.
Na wybrzeżu chorwackim królują ryby i owoce morza : W nadmorskich konobach królują zatem krewetki, kalmary, małże. Na wybrzeżu można się też udać na rejs morski, w cenie zawarty jest poczęstunek grillowaną rybą- zazwyczaj makrela oraz winem.
W Polsce nie ma zwyczaju jeść owoców morza, wolę jeść dania z naszej kuchni, ponadto nie mam przekonania do mrożonych krewetek które zazwyczaj są u nas sprzedawane bez główek...a jak wiadomo ryba psuje się do głowy. W krajach śródziemnomorskich się nimi objadam.
Czarne Risotto |
Małże w risotto |
Krewetki królewskie w sosie pomidorowym |
Klimat chorwackich restauracji rybnych podkreślają świeże ryby, które można oglądać w zamrażalnikach przed nimi, ponadto serce się mi raduje gdy kelnerzy w momencie gdy klient zamawia rybę przynosi je by można było wybrać sobie konkretną rybę do zjedzenia.
Tak jak wspominałam wybraliśmy się na rejs na pobliskie chorwackie wyspy, w trakcie rejsów kapitan przewiduje poczęstunek w formie grillowaną makreli oraz wina, którego można kosztować do woli. Jak na możliwości kambuzu tego stateczku wykonanie ryby było zaskakująco dobre. Posiłek smakowo nie porywał, była to klasyczna rybka z grilla. Jeśli macie wątpliwości czy warto brać udział w takim rejsie powiem krótko warto :) Tak jak pokazuje zdjęcie poniżej posiłek wizualnie może nie zachwyca, jest zwykły i prosty- aczkolwiek na smakowo nie można narzekać.
Podsumowując pierwszą część swojego krótkiego wakacyjnego podsumowania, Chorwatom zazdroszczę ciepłego morza i ryb oraz owoców morza w nich pływających, pięknego wybrzeża i przede wszystkim tego, że przez cały wyjazd nie widziałam napisu Kebab, hot-dog, McDonald, czy KFC.
Na koniec zdjęcie chorwackich rybek w Jeziorach Plitwickich.
Niebawem drugi opis tym razem nie rybny :)
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz